Gotować nie umiem i nie jest to dla mnie czynność szczególnie pociągająca. Mimo to, idea wspólnego gotowania kojarzy mi się z czymś przyjemnym.
Jeśli jedna osoba jest "szefem", a druga jedynie wykonuje rozkazy, cała radość znika. Najlepiej jest wtedy, gdy zarówno ona, jak i on nieszczególnie znają się na kuchni. Gotowanie we dwójkę może stać się zabawą i przyjemnością wspólnego tworzenia czegoś. Łącząc je ze smakowitym flirtem, wytwarzamy wyjątkową atmosferę.
On kroi mięsko, ona warzywa, ona zaczyna smażyć, on staje za nią i obsypuje pocałunkami jej szyję, on dodaje przyprawy i oboje zanurzają się w morzu smaków i zapachów. Wspólne podjadanie jeszcze niegotowej potrawy, podawanie sobie drobnych kawałków jedzenia zakończone pocałunkami - pycha.
Zabawa zabawą, ale docelowo produkt, jaki udało się wyczarować, powinien być zjadalny. Możemy wtedy z dumą patrzeć na własne dzieło, chwalić wzajemnie swoje umiejętności kulinarne i zjeść smakowity posiłek z ukochaną osobą. Gorzej, jeżeli nic dobrego nam nie wyjdzie - zawiedzeni, głodni, zjadamy coś na szybko lub zamawiamy pizzę. Zostaje nam jednak poczucie mile wspólnie spędzonego czasu.
Podpisuje się powyżej
OdpowiedzUsuńCałkowicie się zgadzam wspólne gotowanie to niezła zabawa i zbliża, przyjemne spędzenie czasu a później już tylko przyjemność konsumpcji :)
OdpowiedzUsuń