myśli niepoukładane

myśli niepoukładane

piątek, 29 października 2010

Wódka rządzi

Znajomi zrobili niedawno imprezę. Bezalkoholową. Dla wielu osób spotkanie towarzyskie bez alkoholu jest wręcz niemożliwe, dla innych mało atrakcyjne. 

Komentarz kolegi:
- Poczułem się dziwnie. Jakoś staro. Impreza to impreza. Gdy można się normalnie napić! 

Wódka rządzi. Picie alkoholu w Polsce kwitnie od dawien dawna. Najbardziej rozpowszechniło się w Rzeczpospolitej szlacheckiej, szczególnie w czasach saskich. Możemy znaleźć wiele przysłów z tamtych lat, związanych z piciem np. „Człek nad apetyt jeść nie może, pić może”, „Chłopska rzecz siła jeść, a siła pić – szlachecka”.

 Wódka jest jednym z naszych narodowych trunków. Po raz pierwszy, na piśmie, słowa wódka użyto w 1405 roku, w dokumentach sądowych w Sandomierzu. Wyraz ten pochodzi od słowa woda. Często nazywana jest „wodą życia”(okowita) z łac. aqua vitae. Najstarszą nazwą na określenie tego napoju jest gorzałka


Pojawiła się u nas już w XV wieku. Początkowo używano jej jako lekarstwa, stosowano przeciwko zakażeniom, a także pito ją na rozgrzanie podczas większych mrozów lub dla ułatwienia trawienia ciężkich pokarmów.

„Gorzałki wszelkie z różnymi ingerencjami przepalane – pisze z końcem
XVII wieku Haur - raczej tylko do wąchania albo w potrzebie jakiej do
smarowania, a nie do napoju służą, a do picia przynajmniej kwaterka nie
kwartą, oraz na półtorej godziny przed obiadem zażyć może […] i zajeść
czym dobrym.” [1]

Dopiero w późniejszym okresie (XVIII - XIX w.) gorzałka stała się powszechnym trunkiem. Przyczyniła się do tego przede wszystkim szlachta, która rozpijała chłopów i w ten sposób pomnażała swoje dochody w gorzelni. W tym czasie powstało wiele różnorodnych określeń, które świadczą o popularności tego napoju.

Były różne rodzaje wódki. Najzwyklejszą wyrabiano z żyta, czasem z dodatkiem pokrzywy. Pędzono ją także z pszenicy, ze śliwek czy z kartofli. Mocniejsza, a zarazem bardziej czysta, była wódka przepalana w specjalnych alembikach tzw. alembikówka. Często doprawiano ją różnymi ziołami, kwiatami, „korzeniami” np.: anyżem, cynamonem, skórką pomarańczową, łączono też z cukrem lub winem. Przez stosowanie rozmaitych przypraw otrzymywano tzw. „wódeczki”, takie jak np.: anyżówka, korzenna, wątrobiana, Panny Marii, brat z siostrą itd. W XVIII wieku pito także wódki słodkie np.: goździkową, migdałową, cynamonową. Raczono się też krambambulą, ratafią czy persico (z pestek). Najsłynniejsza była tak zwana „złota gorzałka”, „złota wódka” sporządzona z mocnej anyżówki z dodatkiem korzeni, ziół, cukru i cienkich blaszek prawdziwego złota. Dużym powodzeniem cieszyły się wódki francuskie. Używano ich jednak głównie jako destylatu, na którym przyrządzano inne napoje. Najczęściej jednak pijano najtańsze gatunki wódki. Pito ją często i w dużych ilościach, przez co stało się to powszechnym nałogiem. Już w połowie XVII wieku Urlyk von Werdum pisał, że w Polsce „bardzo lubią wódkę, którą po polsku zwą gorzałką[…]. Nawet najarystokratyczniejsi Polacy wożą ją z sobą w swych puzderkach i muszą się jej napić prawie co godziny.”[2]

Często jednak napój ten stawał się bardzo niebezpieczny. Nierzadko niedbale go oczyszczano, masowe picie prowadziło do chorób, zatruć, a nawet do śmierci. Mimo wszystko pijaństwo było czymś powszechnym i dobrze widzianym. 

Dziś, mimo dostępności wielu innych używek, picie alkoholu w towarzystwie jest bardzo popularne. Przy alkoholu lepiej się rozmawia. Alkohol integruje. Jak chcemy się z kimś spotkać, zwłaszcza w większym gronie, to co robimy? Idziemy na wódkę lub na piwo. No chyba, że na kawę z koleżanką.


[1] Jan Stanisław Bystroń, Dzieje obyczajów w dawnej Polsce. Wiek XVI-XVIII. Wyd.3, t.2, Warszawa, PIW, 1976, s.502.
[2] Zbigniew Kuchowicz, Obyczaje staropolskie XVII – XVIII wieku. Łódź, WŁ ,1975,, s.49-50.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz